O wszystkim związanym z człowiekiem

[
[
[

]
]
]

Słowo kojarzy nam się obecnie z „mówieniem”, przy czym jest to raczej słowotok niż wymowa. Mówimy „idę na zakupy”, „obejrzę film”, częstokroć plany zmieniamy parokrotnie i słowo to jest tylko drgającą falą. Słowo jako takie jest teraz tylko cielesnym wytworem ludzkiej paplaniny. Nazwa strony, na której piszę ten artykuł zdaje się dawać receptę na tą przykrą sytuację, w jakiej obecnie się znajdujemy – Słowo i HONOR. Honor to rzecz święta – mawia się – Bóg Honor Ojczyzna – to z kolei hasło patriotyzmu Polskiego. Honor ma być niejako podstawą słowa. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy zdecydują się pisać na łamach strony będą mieli w sercu te dwa wyrażenia ale nie z osobna, a właśnie łącznie, w korelacji. Niewątpliwie honor sprzyja wartości słowa, jednak sprawa nie jest tak prosta, aby postawić w tym artykule przysłowiową kropkę. Musimy zanurzyć się w Słowo, aby je zrozumieć, co też uczynimy w tym artykule.

Martin Heidegger mawiał, że język jest domem bycia. Istotnie, język to ważny element zakorzenienia w naszym byciu, język operuje jednak czymś – słowem. Czymże jest słowo?

Słowo jest rozumne. Znamy wszyscy taką dziedzinę intelektu jak logika. Logika to jednak nie słowo odnoszące się do umysłu, w dosłownym tłumaczeniu logika to „mówidło”. Logos to w tradycji filozoficznej to rozum, ale też (a nawet przede wszystkim) słowo. Słowo Logos (Λόγος) pochodzi od greckiego słowa Legein (λέγειν) – mówić. Mówienie ma coś z myślenia, wbrew pozorom i powiedzeniu “najpierw pomyśl, potem powiedz” najpierw używamy słowa, później natrafiamy na obrazy. Wyciągamy chociażby z pamięci wyrażenie “krzesło”, Anglik z kolei “chair”, widzimy to samo, ale zakorzenione w naszym świecie. Nasze krzesło to może stary mebel jeszcze z czasów PRL-u stojący w kuchni u dziadków, Anglik może mieć skrajnie inne doświadczenie. Powszechnik (czyli “krzesłowość”) jest ten sam, ale obraz zupełnie inny. Przeprowadźmy mały eksperyment myślowy – pomyślmy „chair” – już w głowie nie mamy babci, która mówi „wnusiu, usiądź na krześle” – mamy raczej konferencję w Londynie, na której „we should sit on the chair”.

Dlaczego? Babcia nie użyła słowa „chair” nigdy! I tu tkwi szkopuł. Nasze krzesło jest jednocześnie to samo, ale i inne (oczywiście pod innym względem, z innej perspektywy). Nie chcę popadać tu w głębsze dystynkcje filozoficzne, ale to właśnie jest dom bycia. Język, ale i Słowo.

Cofnijmy się jednak do pradawnych czasów – chrześcijańskiego stworzenia świata. Bóg Ojciec odwiecznie rodzi Syna Bożego, Syn Boży to według Janowej Ewangelii Słowo – właśnie greckie Logos! Słowo zostaje wypowiedziane – to pierwszy akt Boga skierowany ku człowiekowi. Słowo jest tu nie tylko rzuceniem na świat wyrażenia – to moc. w tym wypadku moc ta tworzy świat ex nihilo, czyli zupełnie z niczego.

My nie jesteśmy Bogiem, ale też tworzymy świat swym słowem. Właśnie dlatego obecny świat atakuje nowomowa i niebywała ekspansja angielszczyzny. Nie chcę popadać tu w przesadę, język międzynarodowy jest potrzebny, ale przyswajanie go przez niektóre narody jako „języka rodzimego” wypierającego miejscowy to zupełne nieporozumienie. Jeszcze bardziej niebywała jest inżynieria językowa. Częstokroć nazywa (nawet nieświadomie) zjawiska w myśl nowej mody językowej. Kiedyś mówiło się, „ustąp miejsca starszemu”, teraz pojawiają się na to pojęcia – ageizm (dyskryminacja ze względu na age – wiek). Przykład niewinny, ale sugerujący, że wszelkie „izmy” są porównywalne z czymś oczywistym, jakim jest szacunek do starszych. Pytanie, czy transfobia jako niezgoda na owo zjawisko jakim jest „zmiana” płci może być porównywalna do nie ustąpienia miejsca osobie w wieku podeszłym.

Są przecież przykłady drastyczniejsze – „terminacja” ciąży – brzmi jak zabieg medyczny – gdybyśmy nie wiedzieli czym jest terminacja spokojnie pomylilibyśmy ją z innym badaniem prenatalnym. „Przerwanie” ciąży – brzmi jak wciśnięcie „pauzy” w grze! Czyż to honorowy język?

Język jest naturalnym ogniwem życia – nowomowa zawsze mu zagraża. Jest ona „odejściem” od jego istoty. Język nie kształtuje świata, niby Słowo Boga, robi to tylko na płaszczyźnie fenomenu, czyli naszego wrażenia. Mówiąc prościej – słowo może zmienić nasze myślenie.

Słowo musi być zjednoczone z honorem, rozumianym jako podstawa, warunek i determinanta. Nie chodzi tu jedynie o „prawdomówność”, chodzi o intelektualizm słowa i jego tożsamość. Słowo musi być racjonalne w rozumieniu, ale i zakorzenione w irracjonalności nas samych. Każdy z nas, ale też narody jako społeczności to osobne kosmosy, osobne światy. Te światy łączą się, ale z zachowaniem odrębności. Język jest tego gwarantem – a podszyty honorem i rozumnością – dobrym gwarantem.

Właśnie dlatego dbajmy o język, pielęgnujmy „ten nasz”, „ten narodowy”, ale i „ten ludzki”. Bądźmy zawsze słowni, bo słowo musi być słowne. To piękne polskie słowo wyraża istotę Legein i Logos. Bądźmy Słowni, czyli posługujmy się Słowem z rozsądkiem.

Dodaj komentarz